Przepraszam ze moją ponad tygodniową nieobecności. Była ona spowodowana tym, że zmarła moja prababcia, ale nie przejmujcie się. Prawie wcale jej nie znałam, więc tak bardzo nie rozpaczam. Widziałam ją może ze 2 razy i to jeszcze jak byłam mała. Prababcia mieszkała w kamton oddalonym o 1000J (czyli 100km) i też tam odbył się pogrzeb. Byłam tam 3 dni. Pierwszego dna wieczorem przejechaliśmy do cioci i u niej nocowaliśmy. Następnego dna odbył się pogrzeb. Trzeciego dnia byliśmy w mieszkaniu prababci. Była to stara drewniana chałupka. W środku było tak miło i przyjemnie. Mieszkanie było urządzone kompletnie bez gustu, ale mi się podobało.
Mama podeszła do ciemnego, drewnianego stolika, na którym stał niedopita herbata. Obok niej leżała koperta zaadresowana do Hektery Navier. Mama podała mi ją. Wzdrygnęłam się. Dlaczego niby prababcia miałaby pisać do mnie? I czy do reszty prawnuków też napisała? Schowałam kopertę do kieszeni. Postanowiłam, że otworzę ją dopiero w domu.
W drodze powrotnej zapytałam się rodziców dlaczego nie utrzymywaliśmy kontaktu z prababką. Długo milczeli, ale w końcu tata mi odpowiedział:
- Bo babcia był dość specyficzną osobą.
- Ale co to znaczy? - zapytałam
- Po prostu ona - kontynuowała mama - zadawał się z nieodpowiednimi ludźmi.
- Należała do jakieś sekty i wierzyła w czary - wyrzucił wreszcie z siebie ojciec
Nie wiedziałam co powiedzieć mruknęłam tylko. Przez dalszą część drogi siedzieliśmy w milczeniu, a ja rozmyślałam o tym co powiedzieli mi rodzice. Czy ktoś próbował wyciągnąć babcię z tej sekty i czy jest ona naprawdę zła? Do domu wróciliśmy w piątek wieczorem. Wczoraj byłam u Libry po lekcje i cały dzień zajmowałam się ich odrabianiem.
Hektera